„Choć komercjalizacja 5G znajduje się dopiero w początkowej fazie, to nie jest za wcześnie, by rozpocząć przygotowania do 6G” – powiedział Sunghyun Choi z samsungowego Advanced Communications Research Center.

Samsung chce 6G w 2028 roku

Podczas gdy powoli zaczynamy korzystać z superszybkiego 5G, Samsung już myśli nad siecią mobilną szóstej generacji. Południowokoreański gigant spodziewa się komercjalizacji 6G w 2028 roku i ogólnej dostępności dwa lata później. Konkretna wizja zaś ma się pojawić już w przyszłym roku, ale pierwsze zapowiedzi możliwości otrzymaliśmy już teraz.

Jakie będą możliwości 6G?

W wizji Samsunga widzimy łączność 6G zapewniającą przepływność sięgającą 1000 gigabitów na sekundę przy opóźnieniach nieprzekraczających 100 mikrosekund (czyli 0,1 ms) – to 50 razy większa prędkość w porównaniu do maksymalnych możliwości 5G. W praktyce na naszych urządzeniach mielibyśmy móc liczyć w takim przypadku na prędkości rzędu 1 Gb/s, dla większości z nas nieosiągalnego nawet przy połączeniu przewodowym.

 

Łączność 6G ma być również bardziej energooszczędna i niezawodna. Na 1 kilometrze kwadratowym obsłużonych będzie mogło być 10 milionów urządzeń (a nie 1 milion – jak w przypadku 5G), co jest szczególnie ważne ze względu na rosnącą liczbę gadżetów i akcesoriów smart home. To wszystko ma być możliwe, dzięki skalowalnym technologiom, użyciu pasm terahercowych (THz), zoptymalizowanemu projektowaniu sieci oraz wykorzystaniu sztucznej inteligencji od samego początku.

 

Najwyższy czas, by zacząć działać

Samsung rozpoczyna prace nad 6G już teraz, ponieważ – jak słusznie zauważył – znacząco skrócił się czas przechodzenia na kolejne generacje łączności bezprzewodowej. O ile transformacja z 3G na 4G trwała 15 lat, to już od ery 4G do 5G minęło tylko 8 lat.

Źródło: Samsung, ZDNet, Gizmochina, informacja własna

Latający silos, tak można skwitować dzisiejszy mały skok największego do tej pory prototypu statku Starship o nazwie SN5. Na ten moment fani firmy czekali kilka miesięcy. Tym razem obyło się bez eksplozji.

Dziś rano czasu polskiego w końcu został przeprowadzony lot kolejnej wersji prototypu. Wydarzenie pierwotnie miało odbyć się już kilka tygodni temu, ale było przekładane z wielu powodów. SpaceX osiągnął ważny kamień milowy. Pojazd uniósł się ponad stanowisko startowe, wzbił się na wysokość do 150 metrów i powoli opadł na ziemię. Silnik Raptor działał perfekcyjnie. Inżynierowie odnieśli sukces. Tym razem nic nie wybuchło.

Udany lot SN5 otwiera drogę SpaceX do kolejnej rozbudowy swojego statku kosmicznego przyszłości, który nie tylko zabierze ludzi na Księżyc i Marsa, ale również pozwoli odbywać superszybkie loty pomiędzy światowymi metropoliami. Musk poinformował, że prototyp odbędzie lot na granicę kosmosu jeszcze w tym roku. Prawdopodobnie będzie to model SN6.

Zanim doszło do startu SN5, w Boca Chica miały miejsce eksplozje czterech prototypów. Ostatni, SN4, eksplodował dokładnie 30 maja 2020 roku. Prace jednak nie poszły na marne, bo inżynierowie pozyskali masę cennych danych, dzięki czemu teraz udało się pomyślnie odbyć lot największym i najbardziej zaawansowanym prototypem.

Poniżej możecie zobaczyć ostatni pomyślny lot jednego z pierwszych prototypów o nazwie Starhopper. Miało to miejsce w sierpniu ubiegłego roku, również w teksańskiej Boca Chica. Wówczas pojazd wzbił się na wysokość do 150 metrów i pięknie wylądował niedaleko stanowiska startowego. Od tamtej pory SpaceX poczyniło duży postęp w pracach nad Starshipem, ale najlepsze dopiero przed nami.


Źródło: GeekWeek.pl/Spacex/Everyday Astronaut / Fot. Everyday Astronaut